The Hmmms – Zremixuję się (Lisi Rmx)
20 Mar 2014 | Nu Disco Funk

Klabing po krakowsku cz.1

Klabing po krakowsku cz.1

Dwójka gości, dwa miejsca, dwa różne światy.

W piątek odwiedziła Kraków Kasia Malenda, która zaśpiewała jeden z numerów na mają wciąż nie skończoną płytę. Chciałem z nią o tym pogadać. Generalnie – wyjście biznesowe, w interesach. Było bardzo gorąco, jeden z tych ostatnich wieczorów gdzie pot lał się z człowieka a powietrze prawie stało w miejscu. Ubrany w spodenki przed kolano, luźny tiszercik i buty „nieodarmaniego” podbiłem do Choice. Już na wejściu widać było, że to klub raczej nie dla studentów. Ładne logo, czerwony dywan a na końcu piękny „pan wpuszczacz”.

– Będzie drogo – pomyślałem.

Na szczęście udało się miarę sprawnie wejść. Pewnie dlatego, że tłumu na wejściu na uświadczyłem. Ba, byłem sam. Pierwsze niepewne kroki po schodach, w dół, zakręt i … o Boże, jak tu jasno. Złoto. Wszędzie złoto .. i czerń. I złoto, i fale jak na morzu … Glamour pełną gębą! Tylko brakuje Afropolaków obwieszonych łańcuchami w towarzystwie dam rodem ze zdjęć Dan Bilzerian’a … Mimo to, wrażenie pozytywne! Ok, można nie lubić takiego stylu ale jest to spójne, cieszy oko i można się przez chwilę poczuć jakby się jednak nie wchodziło do krakowskiej nory (swoją drogą – czy to nie tam przypadkiem kiedyś była Łódź Kaliska?). Po prawej mała salka z do posiedzenia z barkiem, dalej toaleta, szatnia i chyba jeszcze jedna sala ale była zamknięta ze względu na niewielką liczbę osób w klubie. Cztery małe schodki w dół prowadzą do palarni, sali VIP i densfloor’u. W każdej z sal na dole bar. Czego więcej chcieć? Dobrego nagłośnienia!

Należę do dźwiękowych onanistów i jeśli mam lubić klub to przede wszystkim (poza dostępnością barów 😉 za jakość nagłośnienia. Musi brzmieć dobrze lub chociaż przyzwoicie i, o czym często klubowi „akustycy” zapominają, nie powinno być za głośno! Zbyt głośno jest w miejscach, w których akustyka kuleje i aby nieco zamaskować te „niedoskonałości” – lokalni spece kręcą paczki do oporu. Swoją cegiełkę dokładają też DJ’e – ile to razy widziałem miksery rozkręcone tak, że wszystkie diody świeciły się na czerwono jak psu jajca. Jak przechodzisz przez ulicę to przechodzisz na czerwonym czy na zielonym? A jak autem przejeżdżasz to też na czerwonym czy na zielonym? Tak trudno zrozumieć, że po coś ten czerwony tam jest? Efektem tego wszystkiego jest to, że muzyka wręcz napierdala z głośników, limitery pracują praktycznie w trybie ciągłym a finałem jest tragiczne brzmienie. Rozumiem, wszyscy są pijani i może faktycznie mało kto na to zwraca uwagę, ale miejsce w którym nie idzie się zapytać tańcząc kogoś o cokolwiek  nie zdzierając sobie przy tym gardła powinno być napiętnowane! Jakoś zagranico umieją zrobić tak, aby było dobrze. U nas się nie da czy nie umiejo?

Wróćmy jednak do klubu Choice. Wszystkich hejterów muszę zmartwić – w klubie brzmi to na prawdę przyzwoicie. Z tego co widziałem wiszą dwie paczki HK Audio, do tego pod dj’ką dwa nieduże suby, bas jest szybki i dynamiczny, reszta pasma też się broni. Brzmiało to miarę poprawnie i nie stwierdziłem „uśmiechu dyskoteki” a jeśli już, to niewielkim stopniu. Akustyka nie jest perfekcyjna bo znalazłem kilka miejsc w których bas siada (fala stojąca) ale wystarczy się przesunąć o krok w lewo czy w prawo i jest ok. A co ważne – nie musiałem używać swoich stoperów do uszu aby móc się bawić. I faktycznie tańczyłem. Pierwszy raz chyba od dwóch lata tańczyłem densfloorze przez 2h. Na prawdę dobrze się tam bawiłem i co więcej – chętnie wrócę! Choćby tylko ze względu na jakość dźwięku.

Aby nie było tak słodko, że wszystko jest tip top to mam kilka małych uwag. Wiadomo – diabeł tkwi w szczegółach. Pierwszy to toaleta – sama w sobie ok, ale fakt, że panie przechodzą sobie z damskiego do męskiego wysuszyć ręce i niejako „przy okazji” popatrzą sobie na mężczyzn sikających do wspólnego korytka w wersji z profilu może być nieco krępujący, zwłaszcza dla tych drugich. I ta muzyka poważna która miesza się z muzyką klubu – albo jedno albo drugie. Proponuje ze słuchaniem poważnej przenieść się np. do Opery lub choćby domu. Druga sprawa to sposób zamontowania fal. Od kiedy zobaczyłem pierwszy raz koślawo ukryty wspornik – od tej pory widziałem tylko wsporniki 🙂 Na plus zaliczam sprawnych barmanów, damską obsługę klubu która często i gęsto chodziła i sprzątała, spójność wszystkiego począwszy od wystroju wnętrza a kończąc na ubraniach obsługi. Tylko opłacone dziewczyny na densfloorze mogłyby lepiej się ruszać, choć może w sumie to one miały bardziej wyglądać? Jeśli tak, to zwracam honor bo tak krótkich spodenek to już daaawno nie widziałem. Myślę, że Choice spokojnie można postawić gdzieś obok Cienia i Frantika tylko brakuje mu odpowiedniej reklamy i co ważniejsze – właściwej klienteli. Jest to chyba najbardziej „warszawski” klub w Krakowie w jakim byłem tylko nie wiem, czy mieszka tu tyle warszawiaków aby ten klub zapełnić. Nie mniej – życzę sukcesów!

Drugim gościem był Marcin Żyski – redaktor muzyczny w Gigster.pl i redaktor naczelny w ftb.pl a prywanie – wokalista. Nagraliśmy do tej pory 3 numery, przy czym ten ostatni ukaże się dopiero na mojej debiutanckiej płycie. Marcin przyjechał do Krakowa na zaproszenie Karola – miał zagrać na jego urodzinach w klubie Prozak 2.0. Właśnie o nim chciałem napisać słów kilka, gdyż klub ten przeszedł kolejną metamorfozę. Kolejny krok w stronę ciemnej strony muzyki techno, stronę której zamysł stylistycznie rozumiem ale z wykonaniem którego do końca się nie zgadzam. Dla przykładu przeobrażenie pierwszej sali, strefy skądinąd relaksu i odpoczynku (nie palę więc palarni nie liczę) w tak bardzo surową przestrzeń? W ogóle nie miałem ochoty wchodzić do klubu. Potem jest już lepiej ale w ciągu całej imprezy unikałem tego miejsca. Pewnie idzie się przyzwyczaić. LEDy i neony spoko, kupuje temat. Szare obicia – może są i ładne ale akustycznie to samobój. Założenie krat na suficie to pomysł całkiem fajny i czekam, aż pojawią się pierwsze kłódki jak na kładce bernatce 😉 natomiast już zdjęcie spod spodu napylonego materiału to kolejny samobój akustyczny. Co tu mówić – w całym klubie akustyka siadła. Na głównej sali już od dawna trudno było bawić się bez stoperów* do uszu natomiast z nimi brzmiało wszystko tak mniej więcej dobrze. Do ostatniego razu. Nie wiem co się stało, ale bas który zawsze był ładny, szybki i sprężysty zamienił się w breję, w takie przeciągłe „fruuuuuu” i właściwie nic poza basem się nie liczyło. I nie ważne gdzie się stało. Być może to dlatego, że doszedł? nowy subbas? Albo został wymieniony na inny? albo co innego ale niestety – obecnie mimo, że w klubie jest założone jest nagłośnienie OHM (który cenię wysoko) to jednak całościowo brzmienie siadło. W sali na górze, w przejściu, zawsze było dobrze słychać. Do ostatniego razu kiedy to werblem z numeru można by ciąć pręty metalowe o średnicy 5mm. O sali „półtora” w ogóle nie wspomnę, tam nigdy to dobrze nie brzmiało, nawet w czasach gdy byłem rezydentem w Prozak – za dużo wysokich, za mało reszty. No i co to za firma Apart która robi głośniczki? Nie powinni zająć się robieniem biżuterii?

Reasumując – mimo, że klubem byłem związany od roku co najmniej 2005 i zawsze było to miejsce, do którego wracałem z przyjemnością i które polecałem „w ciemno” to muszę zaakceptować fakt, że to miejsce już zupełnie nie jest moje, nawet ani troszeczkę. Nowe pokolenie, nowy dizajn i tylko ja, cały na biało … Jak to mawiają, było miło ale się skończyło. I proszę, nie traktuj to jako hejt. Uważam, że pewne rzeczy powinny zostać powiedziane nawet, jeśli nie są do końca miłe. Co prawda ostatnim razem, gdy starałem się być szczery to przestałem grać w Pieksie no ale cóż – ceną za szczerość z reguły jest wykluczenie.

Oczekujcie kolejnych części o ile wpuszczą mnie do klubów 😉

*specjalne stopery dla dźwiękowców, tłumią prawie równo w całym paśmie przenoszenia przy zachowaniu wpływu krzywej słyszenia

Photographer: Mixtribe, https://www.flickr.com/photos/mixtribe/11488079996

Lisi Tygrysi

18 sierpnia, 2015

LISI TYGRYSI